Niedawno pomyślałam o tym, że szczęście ma zapach dobrych wspomnień, a moje od prawie trzech lat związane są głównie z życiem na południu Portugalii.
Pamięć jest sensualna
Zmysły – mój drogowskaz, pamiętnik, wierne i lojalne wsparcie dla wyobraźni. Doznania zmysłowe zapisują matrycę wspomnień. Tworzą je i kształtują, żeby w móc się pokazać w odpowiednim momencie, pod wpływem chwili.
Portugalskie azulejos ze wspomnień
A te algarwijskie, którymi wciąż zapisuję kolejne dni, przyjemnie odkształcają się w pamięci. Są moim ulubionym zapachem zamkniętym w ceramicznej fiolce.
Karmienie pamięci
Pamiętam cytryny zrywane w euforii. Rosły dziko w zapomnianym sadzie… gdzieś w okolicy skalistych terenów Rocha Da Pena. Pachniały obłędnie. Były doskonałą definicją soczystości i całkowicie wypełniły nasz dom orzeźwiającym aromatem. Pamiętam ulewę psującą całą wycieczkę do Odeleite, którą odbyliśmy po to, by złapać rzekę za smoczy ogon. I słodkie pomarańcze zerwane z przydrożnego drzewa na otarcie łez.
Pamiętam bezludne, puste, spalone słońcem tereny Hiszpanii, przez które przejeżdżaliśmy, aby dotrzeć do celu. Za dnia prezentowały się jak pola marsjańskie, nocą wyglądały upiornie. Pamiętam pierwszy, oszałamiający zachwyt na widok klifów i oceanu rozbijającego się o ich skalne ściany oraz mrużenie powiek pod ciężarem turkusowego blasku fal.
Pamiętam, że 1-szego października w dniu wyjazdu z Polski we Wrocławiu było chłodno i nie mogłam doczekać się ciepłej, portugalskiej bryzy w świecie, który miał się stać moim nowy domem. Pamiętam, że miałam wtedy urodziny. Pamiętam pierwszy zachód słońca w upalny wieczór tuż po przekroczeniu Guadiany od strony hiszpańskiej. Rozlał się nieskromnie po niebie i przeglądał w tafli oceanu.
Pamiętam radość z odkrywania Algarve w każdym kroku, oddechu, zdumieniu, z poczuciem wdzięczności za posiadanie zmysłów. Pamiętam niewiarygodną słodycz kwiatów, które zapachem uwodziły wszystkie żywe istoty, a martwa natura ożywała w obecności ich woni. I rozległe, dzikie plaże, i huk błękitnych fal, i rozgwieżdżone niebo nad Serra De Monchique. I poranki owiane mgłą znad rzeki pokazujące jak wyglądał świat, zanim pojawił się w nim człowiek.
Pamiętam Barragem Da Bravura niepokojąco ciche o zielonej, hipnotyzującej wodzie szumiącej swoją martwą zawartością. I lasy eukaliptusowe żarłocznie pochłaniające życiodajną glebę wraz z fauną i florą.
Pamiętam nieprzerwany ptasi śpiew ubarwiający życiodajny cykl słońca. Pamiętam radosne delfiny pokazujące swoje umiejętności pływackie tuż przy plaży w Armação de Pêra. I muszelki o przeróżnych kolorach i kształtach. Pamiętam chmury o niekończących się formach i niebo będące błękitną oazą. Pamiętam uśmiechy ludzi spotykanych po drodze i energię ich serc wypełniającą przestrzeń. I dziki taniec wśród głuszy Aljezur w ramach Movement Medicine. I wino pite w ciepłych promieniach grudniowego słońca, które uderzało do głowy przy dźwiękach fado.
Pamiętam, żeby o tym nie zapominać.
1 comment
Ciekawe doznania 😌