Algarwijskie pomarańcze nie mają sobie równych. Pełne płynnego, słodkiego złota błyszczą na tysiącach drzewek. Te krągłe owoce słodko kuszą na każdym kroku. Są nieodłącznym elementem portugalskiej tożsamości. Muszę przyznać, że zostałam zakładnikiem ich słodyczy.
Tutejsze pomarańcze to skarby natury. Troskliwie uprawiane przez Portugalczyków stanowią narodową chlubę oraz powód do dumy. Tłumnie wypełniają półki sklepów, marketów, lokalnych targów lub przydrożnych stoisk. To nie tylko zwiastun uczty dla zmysłów, ale świadectwo kraju wypełnionego upalną namiętnością natury.
Ich pyszna esencja dojrzewa pod aromatyczną skórką o barwie zbliżonej do odcieni zachodzącego słońca.
Serwują energetyczny, wibrujący nektar, który pisze orzeźwiającą melodię na pięciolinii przełyku.
Co za poezja.
Wystarczy tylko zamknąć oczy i zanurzyć usta w tę pomarańczową przestrzeń, by stać się uczestnikiem zmysłowej podróży w stronę słońca grzejącego Algarve gorącą miłością. A kiedy zapragniecie trafić do raju polecam odnaleźć (gdzieś na trasie) zapomniany, pomarańczowy sad. Dzikie drzewka, rosnące w wolności, nieskrępowane regułami uprawy wydają owoce o najsłodszym miąższu jakby chciały udowodnić, że tylko wolność i pełna miłości symbioza z otoczeniem daje najlepsze plony.
Piękna metafora esencji życia.
Tak zatem smakują pomarańcze z Algarve.
Miłość do pomarańczy wyrażona sztuką uliczną, Silves, Algarve